Trzy dni później:)
Po przejechaniu 3556km dotarliśmy do Lagos. Jeśli podróże bywają szczęśliwe to nasza była wyjątkowa pod tym względem. Do wózka, dzięki uprzejmości Anetty (jechaliśmy na wózku Bruxy ), przez cały dystans nawet nie doszedłem. Pasy zapięte w łodzi zluzowałem w Lagos. Micro które leży na fabrycznych łożach potrafię poprawić dwa razy na dystansie do Giżycka.Całą trasę pokonaliśmy autostradami, raz widzieliśmy patrol policji i to na parkingu a połykane kilometry płynęły umilane audibokiem i ulubioną muzyką. Wysłana na miejsce Ekipa Wsparcia przygotowała na nasze powitane kwiaty, dzieci z zespołu folklorystycznego, przemówienia i rzeczy mniej ważne jak parking, slip i prysznic:)
Łódka sprawnie wylądowała na wodzie, z Lizbony dopłynął Szymon Ruban na Igusie, Paweł Plichta na Meluzynie a dzisiaj wieczorem po małych problemach z przyczepą i policją Hiszpańską dotarł Przemek Wosiński na Sam One. Czekamy tylko na Marcina Klimczaka na Lilu 2012, który był dzisiaj z łódką we Francji. Ształujemy szpeje, jemy wyborne atlantyckie ryby, dobrze się bawimy i powoli oswajamy z myślą, że to już po jutrze. dziesiątego odpalone będą Yeloow Bricki i droga wolna. Dzisiaj na odprawie Skiperów ustaliliśmy, że notujemy dzień i godzinę wyjścia oraz dzień i godzinę przyjścia i porównamy wyniki na miejscu. Z perspektywy Portugalskiego wybrzeża sprawy oceanicznej żeglugi mają jakiś inny wymiar, nie wiem do końca czy ocean jest większy, bardziej przerażający czy bardziej słony, ale wymiar ten jest po prostu inny.
jutro postaram się coś napisać
rafał
Rafał , trzymam kciuki i zazdraszczam że potrafisz spełniać swoje marzenia.
OdpowiedzUsuń