SZTORMGRUPA.PL

środa, 14 stycznia 2015

widać łódkę, albo raczej pajęczynę do samodzielnego powlekania materią. Dopięliśmy swego a dokładniej dopięliśmy ostatnią węzłówkę i widać postęp prac. Przyznam  harcerską sprawność "czterorękiego szkutnika" każdemu kto samodzielnie wkleił węzłówki w swojej łódce. W naszej ocenie to mało prawdopodobne i idąc śladem Nobla można by w miarę bezpiecznie ufundować jakąś sporą nagrodę finansową będąc spokojnym o jej dalszy los. Nie zwróciliśmy uwagi a okazało się dość boleśnie, że stolarz pokleił długie trójki, piątki i siódemki po wysokości nie po szerokości. co daje w zależności od listwy półtora do czterech razy mniejszą powierzchnię styku i pewnie proporcjonalną do tego mniejszą wytrzymałość.





jak zwykle wszystko zaczynamy nie od tego co potrzeba, w zasadzie idąc tym tropem to jedna z naszych łódek powinna nosić dumną nazwę " od d..y maryni". Zaczęliśmy wklejanie wzdłużników od dennych piątek, zamiast burtowych siódemek. W konsekwencji heling i wszystkie jego niczym nie złapane elementy "biegały po całej szkutni. Robienie śmigła poszło w miarę sprawnie, jeden litr wody, czajnik elektryczny i kawałek worka foliowego załatwił sprawę.

nie przyszło nam tylko do głowy, żeby do dziobnicy przykleić najpierw taki duży, masywny trójkąt. Może i dobrze bo okazało się, że dziobnica jest za wysoko o centymetr. Po dopasowaniu trójkąta i próbie wklejenia śmigięłka tylko śmignęły i już mieliśmy wolny dostęp. Skorzystaliśmy z okazji, skorygowaliśmy wysokość dziobnicy, wkleiliśmy trójkąt i do niego elegancko "śmignięte" piątki.

tak jak w poprzednim poście 13-tego zaliczyliśmy niespodziewaną awarię i trzeba było poprosić wzdłużnik o powrót na miejsce. Wszystko się udało, dokleiliśmy resztę brakujących elementów i oczom naszym ukazała się pierwsza z dwóch setek.








pierwszy wniosek jaki się nasuwa to nie wycinać zamków przed włożeniem na heling. to co mieliśmy wycięte było "w cały świat", oczywiście nie ma takiej dziury, której nie zaleje szpachlówka, ale zamki wycięte pod trójki, których nie było, pasowały idealnie a praca była przyjemnością. Drugi wniosek to dokładniej śledzić blogi starszych kolegów:)
Na koniec wszystko elegancko zapakowaliśmy, w trzewia włożyliśmy farelek i będziemy tak sezonować spoiny dobre dwa dni.

W sumie to największym problemem jest w tej chwili temperatura oscylująca około 2-5C. Wręgi wynosiliśmy do Jarka do domu (10 m) i ładnie dochodziły, a z tym meblem mamy już dość ograniczone możliwości.
najbliższe plany wymusza technologia, poszywamy kadłub, laminujemy denko, zwalniamy heling i montujemy drugi egzemplarz. pokłady i wnętrza będą czekały wiosennych promieni słońca

rafał

 

  
wczoraj był 13-ty

bez komentarza:)




wtorek, 6 stycznia 2015

Wygraliśmy pierwszą rywalizację a przynajmniej mamy z Jarkiem takie wewnętrzne przekonanie graniczące z pewnością. W kategorii "najbrzydszy heling"nikt nie miał i nie będzie miał z nami szans. Wygląda koszmarnie, ale spełnia swoje podstawowe funkcje, jest szybki w montażu i co najważniejsze tani w eksploatacji :) 
trochę złapaliśmy oddechu po sylwestrowych szaleństwach i zdołaliśmy dokończyć montaż wszystkich wręg na helingu. uwzględniając fakt, że podłoga w szkutni ma co najmniej dwie płaszczyzny napociliśmy się trochę ze złapaniem pionu i poziomu. Nasze wszystkie poziomice mają dużą tolerancję błędu, na tyle dużą, że złożone razem nie oscylują nawet w okolicy zera. Pomogła dopiero matka natura i jej niezawodne przyciąganie ziemski. Zwykły kordonek (dla niewtajemniczonych nitka do robótek ręcznych) plus duża nakrętka skutecznie przyspieszyły pracę.

  powiesiliśmy wszystko na swoim miejscu, przyłożyliśmy jedną listwę "teoretyczną", aby nacieszyć oczy kolejnym etapem...

i w intencji bezpiecznej żeglugi odnowiliśmy zaślubiny z morzem, które pierwotnie dnia 10 lutego 1920 roku dokonał w Pucku Generał Józef Haller. W tym celu moja ukochana Andzia poświęciła pierścionek, warunki były iście żeglarskie, wiało bardzo, zatoka była rozbujana a na końcu kei portu rybackiego trzeba było asekurować się co by nie sprawdzić temperatury wody osobiście. Generał bacznie wszystko obserwował, wydawał się być niewzruszony, ale wyszło całkiem sprawnie

 

dobre wiatry mamy przyobiecane, nowy rok na przednówku, teraz tylko praca i praca:)

rafał