Było szybko wygodnie i osiągnęliśmy stację naszych marzeń - brakowało tylko widoku na Bosfor i wirujących Derwiszy
W poniedziałek sprzątaliśmy szkutnię, w środę zaczęliśmy montaż wzdłużników a w sobotę przykręciliśmy ostatnią "śmigniętą" piątkę.
Niespiesznie po dwie godziny dziennie, bez heroicznych nocnych dyżurów, spokojnie i systematycznie wycięliśmy wszystkie zamki, przykleiliśmy wzdłużniki i zrobiliśmy kilka fotek - czysta przyjemność tworzenia:)
Zawodowstwo po pierwszych doświadczeniach? za dużo powiedziane, ale przygotowanie i wykonanie wszystkiego co składa się na końcowy efekt, zdecydowanie zaburza obraz. Fakt, że nie ma tak wiele pytań a drobiazgi typu heling, dziobnica, trójkąt do dziobnicy etc., wydatnie wpływają na postęp prac.
W tak zwanym między czasie w szkutni pojawił się nowy posiadacz praw autorskich do jednej setki, w osobie Przemka. Pewnie jak ogarnie temat sam się przedstawi, trzymamy kciuki bo to autochton a jak wiadomo bratnia dusza w samotności bezcenna:)
rutyna trochę nas zżarła, zaczęliśmy pracę od wklejenia najprostszych listem, czyli górnych trójek. miały nam wraz z dolnymi siódemkami całość ustabilizować. Niestety nie zbyt dokładnie coś pomierzyliśmy i wyszły nieco za wysoko, lub jak odwrócić łódkę nieco za nisko:). niby można by je było wyrwać i wkleić niżej, ale uznaliśmy, że akurat ten egzemplarz będzie "Tak Miał"
Dzisiaj dzień wolny, szkutnia pootwierana na oścież, temperatura skoczyła do niebotycznych 15C, nawet epidian wydaje się mlaskać z zadowolenie. jutro zaczynamy ukosowanie i poszywanie kadłuba. Jak tak dalej pójdzie za tydzień odwrócimy drugą setkę, choć nie wiadomo bo w piątek 13-ty i nie pracujemy:)
rafał&jaruś
ps. gratulacje dla salonowych nocnych marków, jak to mówi Piotr z Atoma - "ZUCHY"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz