SZTORMGRUPA.PL

niedziela, 10 lipca 2016

Senny koszmar na jawie

W życiowej sentencji "zasadzić drzewo, począć syna i zbudować dom", zbudować dom powinno być zamienione na zbudować łódkę. prawdziwym mężczyzną można nazwać tego, który przebiegnie maraton, przejedzie Tour de Polone, lub jak Michael Phelps osiemnastokrotnie będzie medalistą mistrzostw olimpijskich. Dla budowniczych jachtów triathlon Iron Man to tylko niewinna gra wstępna:)
dwa lata nieustannej walki z czasem, wysłuchiwania utyskiwań najbliższych, konsultowania detali, podejmowania decyzji, tych najdrobniejszych z kategorii "ratujących życie". niby już wiem jak to mam zrobić, jak to ma wyglądać i nawet już mam ruszyć heblem, piłą czy młotkiem i w tym momencie ktoś "troskliwy" poddaje pod wątpliwość słuszność wyboru, podpierając to argumentem - no wiesz na oceanie nikt ci nie pomoże, jak to pęknie, rozmoczy się, zawiedzie etc. to co wtedy?
wszystkie uwagi są cenne i wypowiadane w dobrej wierze, ale czas goni. niby ten senny koszmar dobiega już końca, przynajmniej wskazuje na to termin wyjazdu, ale końca nie widać a forma słabnie. przy okazji spraw zawodowych poskarżyłem się ostatnio Klientowi ze swoich wątpliwości. starszy Pan o aparycji szacownego Mędrca wysłuchał, pokiwał głową i spokojnie stwierdził - pewnie jest pan na etapie wykańczania, masa pracy, której zupełnie nie widać. i pewnie tak jest, zimą położenie jednego obła było przyczynkiem do napisania kilku słów a teraz ciężko wysmarować jednego posta na miesiąc...
koniec z utyskiwaniem, pod nieobecność Andzi miałem cały tydzień na siedzenie przy jachcie. Jaruś łyka systematycznie milurit to też trwał na posterunku przez okrągłe sześć dni.
TJT jeszcze "do góry kołami", ale dzisiaj odwracamy i wreszcie będzie okuwany pokład. dużo ładniej wyszło malowanie wałkiem niż pistoletem, inna sprawa, że całość była lepiej wyszpachlowana, ale to raczej zasługa doświadczenia niż naszej niedbałości. Jaruś do perfekcji opanował wyznaczanie linii wodnej, na lądzie wygląda super. farba antyporostowa też już położona. choć nie ma zdjęcia, (nie można o wszystkim pamiętać) pomalowane i skręcone są już miecze, do skręcenia użyliśmy sikafleksu - jeśli coś jest nie ubrudzone klejem znaczy się nie było używane do skręcania:)
po małych korektach na ukończeniu jest samoster, tym razem brakuje naprawdę niewiele, czyli tylko płetwy fletner. reszta buja się na wietrze docierając mechanizmy

Wojownik już pomału nabiera cech jachtu regatowego, pomny doświadczeń z poloneza postanowiłem przenieść całość sterowania elektroniką z prawej burty na lewą i umieścić je za grodzią podmasztową. uniknę w ten sposób możliwości uszkodzeń spowodowanych nieskoordynowanym przemieszczaniem się 90 kg mięśni w kabinie:)
a że jestem osobą praworęczną stół nawigacyjny też jest po lewej stronie i za grodzią. kombinowałem z rozkładaną formą stolika przed grodzią, ale w trudnych warunkach morskich była by to duża przeszkoda, o którą łatwo było by coś uszkodzić. kabina jest tak mała, że to rozwiązanie dla mnie jest optymalne, inna sprawa jak będzie wyglądała praca na mapie papierowej? zobaczymy.  na siedziska przed grodzią założyłem pianki z kawałkiem tkaniny tapicerowanej. świadomie nie obszywałem całości, ma być miękko i bezpiecznie, wyglądać może mniej:) klapy siedzisk zabezpieczyłem taśmą z rzepem, którą naszyła mi Gonia. nie są to zwykłe rzepy, ale takie "profesjonalne", trzy centymetry kwadratowe a nie sposób oderwać klapy. obojętne co włożę do bakisty pod siedziskiem "w razie niemca" nie zmieni swojej pozycji.
poobcinałem wszystkie śruby w kabinie i zabezpieczyłem takimi małymi kapturkami po 10gr za sztukę, zawsze lepiej mieć guza na głowie jak ranę szarpaną. na deser poobcinaliśmy i umalowaliśmy jarzma od mieczy rufowych. jesteśmy z nich bardzo zadowoleni. miecze suwają się idealnie, bez luzu i wytrzymają każde warunki.


     














dla podtrzymania profesjonalnego wymiaru tego przedsięwzięcia mamy wyznaczone, kolejne terminy wodowania w górkach, ale jak to będzie zobaczymy:)
tym czasem, przy okazji regat, które mieliśmy na zatoce pomagałem przez chwilę Szymonowi wodować Igusa. w całej flocie to z pewnością najstaranniej wykończona łódka. Szymon GRATULACJE! przyjemnie popatrzeć, Sponsor będzie zadowolony a i my wszyscy jeszcze bardziej, wszak nasz samoster kręci się na Igus-owych łożyskach:)

rafał&jaruś


suplement:)

tak jak pisałem nastąpiła nieoczekiwana zamiana miejsc i znalazła się zaginiona fotka mieczy.
tym razem TJT&A wylądowała na dmuchanym materacu dwuosobowym. Jaruś śmignął go do kosza bo nie trzymał powietrza zbyt długa i w ostatniej chwili znalazł jeszcze jedną funkcję. wszyscy jak nas było sześciu chłopa obstawialiśmy "wielki wybuch". postawioną łódkę na burcie po prostu puściliśmy w kierunku materaca i czekaliśmy na fajerwerki:). nic z tych rzeczy, materac przyjął łódkę z godnością strongmana i nawet nie jęknął! byliśmy zaskoczeni i w pewnym sensie rozczarowani
i jak tu teraz wyrzucić taki dzielny materac na śmieci?




   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz