tym czasem popełniamy pierwsze błędy. Kupując magiczny epidian 5 byłem już gotów zainwestować większą gotówkę i kupić całą żywicę na setkę. zdziwienie było duże gdy okazało się, że ma konsystencję gęstego miodu i nie sposób np. rozprowadzić go na macie. pierwsze dorobienie kleju zabielonego arsilem wpakowaliśmy do dna odciętej butelki "PET" w ilości około dwóch setek. wszystko zagotowało się tak błyskawicznie, że nie zdążyliśmy posmarować i przykręcić nawet połowy wręgi, nie wspominając o braku możliwości przestawienia gorącego pojemnika
ot, takie życie laików!
na aspekty teoretyczne patrzymy z Jarkiem zawsze z perspektywy doświadczeń regatowych, wszystko może być lekkie, trzymać się tylko iluzorycznie, sprawić wrażenie niestabilnego etc, ale maszt musi stać na wyjątkowo trwałej podstawie, pozbawionej możliwości zmiany geometrii pod wpływem napinania takielunku. tak więc gródź pod masztową zrobiliśmy z całej sklejki, wkleiliśmy w nią od razu pilers i co nietypowe w dwóch różnych przekrojach. w dokumentacji było napisane 50x60 (dwie listwy 30/50), nie mieliśmy takiego profilu to poszło: sklejka 0,9, 70/22 i 50/22 co w konsekwencji daje jakieś 53/60, czyli lekki nad wymiar z tendencją do większej wytrzymałości
w międzyczasie uśmierciliśmy jeden bardzo przydatny czołg, bokiem wytopił się pasek zębaty co skutecznie dezorganizuje nam pracę. wypatrzyłem taki jeden za sto kilka złotych i chyba tą drogą pójdziemy. pewnie długo nie popracuje, ale dwie setki powinien wytrzymać
w niedzielę, zostaliśmy oficjalnie zaprezentowali setkowej społeczności w ramach spotkania na łódzkich targach żeglarskich. było miło ,ciekawie i trochę abstrakcyjnie. część załóg jest już na etapie oceny ryzyka wypadnięcia za burtę, co zabrać w takiej chwili i jaką przewagę ma nad scyzorykiem finka, my jeszcze nie wyściubiamy nosa poza nasz sklejkowy dziób i jedyne co nam zaprząta uwagę to nieustannie gęstniejący i tak już gęsty epidian. zachodzi podejrzenie, że sprawcą może być coraz niższa temperatura w naszej szkutni, ale nie wiemy, obserwacje trwają. puki co skupiamy się na budowaniu łódki. W niedzielę, mam nadzieję pomyślnie, przeszliśmy pierwszy setkowy AUDYT:)
w drodze powrotnej do domu odwiedził nas Piotr Czarniecki z Żoną. Popatrzył, poklepał po plecach, powiedział kilka ciepłych słów i zagrzewał do boju. mam nadzieję, że nie rozczarował się naszą postawą, wszak w pewnym sensie może uważać nas za swoich setkowych wychowanków:
tyle nieobiektywnie z pokładu wojownika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz