to ja, cały i żywy
Całość zajęła 29 dni i 15 godzin i mogło być szybciej gdyby nie tydzeń ciszy przy odejściu. pewnie zdjęcia z zejścia na ląd już obiegły świat
Saport brzegowy w osobie Andzi i Jonego przygotował iście królewskie powitanie. były kwiaty, duży baner na fasadzie budynku kapitanatu, oklaski, aplauz i wszystko co może onieśmielać "skromnego kapitan"
proszę wybaczcie, ale oddam się teraz nicnierobieniu i przygotowaniu Wojownika do powrotu do Europy trasą północnego atlantyku
niby miesiąc a jest co opowiadać i pisać i jak nie nazywam się Wojownik będę siedział i relacjonował całe, długie zimowe wieczory
dzięki za słowa wsparcia, ciepłe myśli a nawet konstruktywną krytykę i wszystko co pomagało szybko i sprawnie dotrzeć do celu.
było trudniej niż zakładałem, ale o tym już za rok...
wasz oddany skipper
znaczy Kapitan
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDziadek Andrzej napisał, ale coś się zresetowało:)
UsuńPokłosie tej szalonej ,,Eskapady".
Dziś 07,07,17 ,po turystycznym opłynięciu Karaibów,Bahamów,Bermudów i po pokonaniu Atlantyku trasą północną poprzez Azory,Michał Przywuski dotarł do Europy i obecnie przymierza się do wejścia do portu w Lizbonie.
Opłynięcie Atlantyku w obie strony na tak małym jachcie jest powtórzeniem wyczynu Szymona Kuczyńskiego
Pierwszy etap z Sagre w Portugalii na Martynikę, budowniczy jachtu Rafał Moszczyński pokonał w trakcie regat Transatlantyk 2016,a obecnie Samotny żeglarz Michał Przywuski doprowadził Wojownika drogą północną na wody w okolicach Lizbony i niebawem zakończy tą wspaniałą eskapadę w Lizbońskim porcie.
Olbrzymie gratulacje.
w sumie to pierwszy, historyczny wyczyn, ponieważ jest to rejs samotny na kółku atlantyckim, choć nie zamkniętym do końca bo startowałem z Lagos a Michał właśnie wszedł do Lizbony.
OdpowiedzUsuńco by nie mówić to ponad pół roku pięknej włóczęgi:)
gratulacje!!!