Klocki lego wymagają większego skupienia i są w składaniu bardziej czasochłonne. Jaruś pod moją chorobową nieobecność grzebał, docinał, szlifował, mierzył i robił rzeczy zupełnie niepotrzebne a efektem tych zmagań była mała kupka pociętej sklejki:). Wczoraj niespiesznie zaczęliśmy prace przy kokpicie po 17,00 a o 19,30 wydawałem już w domu kolację mojej ukochanej Andzi:)
Taką robotę tygryski lubią najbardziej!
Tym razem był to dzień chwały Jarusia!
Ps. Blachę oczywiście przewierciliśmy przez dno, przykręciliśmy i zalaminowaliśmy. Klej żelował i brakło czasu na fotkę:)
rafał&jaruś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz